– Idź to wyrzucić, byle szybko! Dostałem pilną
wiadomość, że wieczorem może wpaść do nas Rauf. Chcę, żeby było tu czysto zanim
się zjawi – poinformował Malik, z lekkim obrzydzeniem odkrywając, że ponad
połowa blatu jego biurka została brutalnie upaćkana nieznaną, lepką substancją,
będącą najprawdopodobniej sokiem z jakiegoś owocu… a przynajmniej taką zarządca miał
zarządca nadzieję.
– Rauf? Szermierka mu się znudziła, czy może aż tak się
za mną stęsknił? – zaśmiał się nowicjusz, próbując jakoś przetransportować
ogromny wór ze szczątkami po porannej niespodziance, na dach biura. Niestety,
wyskoczenie z takim balastem przez świetlik graniczyło z cudem. – Swoją drogą,
powiedział mi kiedyś, że seksownie wyglądam bez górnej części szaty, tylko w
samych pasach i kapturze… co myślisz, Malik? – zapytał, stojąc pod wyjściem z
budynku i zastanawiając się pod jakim kątem musiałby rzucić, żeby te wszystkie
śmieci trafiły bezpiecznie na górę, a nie spadły i ochlapały całą podłogę.
Ostatecznie uznał to za słaby pomysł, nawet mając obie ręce byłoby to trudnym
do wykonania planem.
– … Serio ci tak powiedział? – Al-Sayf zmarszczył brwi i
zerknął w kierunku kochanka. – Altaïr, czy on cię przypadkiem nie podrywał?
– Owszem. Kilka razy – przyznał zdegradowany mistrz,
wzruszając przy tym ramieniem. – Ej, możesz mi z tym pomóc? – poprosił.
– Jak to kilka razy? I co z tym faktem zrobiłeś? –
obruszył się zarządca, zostawiając w spokoju biurko i podchodząc do swojego
partnera.
– Nic. Dobra, to tak: ja wejdę na górę, a ty mi to
podasz – zadecydował asasyn i zręcznie wspiął się na dach.
– Nic?! No ale cholera… To Rauf! Po każdym bym się tego
spodziewał, ale nie po nim! Powinieneś mu jakoś grzecznie odmówić, w końcu to
nasz stary przyjaciel, nie może żyć w nieświadomości i robić sobie nadzieje! –
Do podniesionego głosu Malik dołączył żywą gestykulację. Jakoś nie mieściło mu
się w głowie, że instruktor szermierki mógł z zalotnym uśmieszkiem podrywać
jego nowicjusza na takie teksty.
– Ty mu jakoś grzecznie nie odmówiłeś, to czemu ja bym
miał? – Altaïr pochylił się w dół i wyciągnął rękę, dając partnerowi tym samym
znać, że czeka na worek.
– Słuchaj ty i ja to nie to… zaraz. Co? – Malik chwycił
ciężki ładunek i już miał go podać kochankowi, gdy wtem dotarły do niego słowa nowicjusza,
a z nieogarnięcia zamiast wyciągnąć rękę w górę i szybko przekazać mu te
śmieci, odłożył je z powrotem na kamienną posadzkę. – Co ty mówisz? Przecież on
do mnie nic nie miał.
– No nie zgrywaj się, że nie pamiętasz. I daj, kurde, ten
worek! Zaraz mi ręka odpadnie! – ponaglił go.
– Nie zgrywam się, serio nie wiem o co ci chodzi. Poza tobą
w życiu nie podrywał mnie żaden facet! – stwierdził stanowczo szef biura,
pewien swoich racji. Nie wliczał tamtego zboczeńca z więzienia, bo strażnik
posuwał zapewne wszystko, co było z mięsa i nawinęło mu się pod rękę. A
przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
– Bo załatwiałem potencjalnych adoratorów nim zdążyli
dobiec do twojej komnaty obładowani bukietami i świeżo wykutymi sztyletami z
wyrytymi na ostrzu wyznaniami. No coś ty, serio nie zauważyłeś? – Altaïr uniósł
ze zdziwieniem brwi i postanowił przysiąść na krawędzi dachu, jako że Malik i
tak był w zbyt wielkim szoku, by zrobić coś więcej poza staniem i gapieniem się
na niego, jak ciele w malowane wrota.
– Załatwiałeś? Co?! Altaïr, to nie jest, cholera, śmieszne!
– Zarządca nie mógł pojąć, jak to jest w ogóle możliwe.
Całe życie trzymał się na uboczu, roztaczał wokół siebie
chłodną aurę zdystansowania i opanowania, nigdy by nawet nie pomyślał, że
ktokolwiek poza Ibn-La’Ahadem mógłby się nim zainteresować; w końcu to Altaïr
był zawsze tym wygadanym, popularnym i uwielbianym. To on miał tłumy
wielbicieli, nie Malik.
A przynajmniej tak Al-Sayf do dzisiaj sądził. Tym bardziej
usiłował przypomnieć sobie sytuację, w której mógł odepchnąć zalecającego się
do niego Raufa, ale jak na złość pamięć postanowiła mu szwankować.
– No, nie jest. Wiesz ile czasu straszyłem młodzików, żeby
żaden nie próbował się do ciebie dobrać? Malik, przez długie lata, niemal
każdego wieczoru, a nawet nocy, siedziałem pod twoim oknem – Bogu dzięki, że
miałeś komnatę na samym dole – i przeganiałem świeżaki ze zbyt wysokim libido,
które specjalnie dla ciebie uczyły się wiersze pisać! Wiesz jaki byłem
niewyspany?! Czasami musiałem ich ganiać aż do świtu! – Nowicjusz prychnął,
urażony, że szef biura nawet nie ogarnął ile czasu on go ochraniał.
– O cholera… – Tylko ten jeden, wielce inteligentny
komentarz Malik zdołał z siebie wykrztusić po tak niespodziewanym oświadczeniu
kochanka. A chwilę później na twarzy zarządcy wykwitł piękny rumieniec. –
Altaïr… chodź tu do mnie.
– Och? Chcesz mi podziękować za moje heroiczne wyczyny
swoimi gorącymi ustami? Nie pogniewam się jeżeli francuski pocałunek przerodzi
się w australijski, kochanie! – Z szerokim uśmiechem asasyn zsunął się z
krawędzi i zeskoczył bez problemu na dół.
Ochoczo podszedł do Malika, już układając wargi w dziubek,
gotowy na dziękczynny buziak, którego się spodziewał, lecz zamiast niego
dostał…
– OKURWAJEZUSMATKOMARYJOPRZENAJŚWIĘTSZA! WYKASTROWAŁEŚ MNIE!
– wypiszczał nowicjusz wysokim sopranem, przyciskając dłoń do krocza, w które
zarządca był tak łaskaw sekundę wcześniej zasadzić mu niezłego kopa. – Malik!
Ja ci ufałem! Broniłem! Za co to było?!
– Za to, że przez twoje samolubstwo i niezdrowe ciągoty, od
piętnastego roku życia miałem kompleksy, bo myślałem, że nikt mnie nie chce! A
to ty ich wszystkich nastraszyłeś, popieprzona mendo, mimo, że oficjalnie
zacząłeś się do mnie przystawiać dopiero niecały rok temu! Won wyrzucać śmieci
i na oczy mi się nie pokazuj, póki nie zdecydujesz się przeprosić!
To się narobiło xD Biedny Malik, niech Altair go jakoś udobrucha,chyba, że chce żyć całe życie w celibacie XDD
OdpowiedzUsuńJak zawsze super miniaturka, fajnie, że masz jakieś pomysły by odświeżać akcję i nie skupiać się tylko na wiadomo czym. Rozbawiają mnie ich dialogi w twoim wykonaniu, oby tak dalej ^^! Pozdrowionka, mam nadzieję, że już wyzdrowiałaś i cieszę się, że masz wenę na AC. Trzymaj się :* /@Maandira
... Nie ma to jak spać po trzy godzinki dziennie, życia nie ogarniać i niechcący usunąć swoją odpowiedź na twój koment. QwQ"
UsuńTak mocno być skazanym na Malikową ł(l)askę i nie łaskę, Altair pewnie żyje w ciągłym stresie. X'D
Ej, dzięki, miło mi! XD Noo, na szczęście choróbsko nie walczyło aż tak zajadle i już zdrowa jestem. xux
Dzięki za koment, mordko, pozdrawiam! :)
Przegapiłam; -; dzien po XD brawo ja X'D pewnie juz to mowilam ale kocham te twoje miniaturki <3 Malik jak zawsze mnie zadziwia XD Alty taki obrońca a ten go sponiewiera. Ale i tak to uwielbiam. Czekam na kolejne i zycze duzo weny. Pozdrawiam @Dark_Glam
OdpowiedzUsuńO kurde, miło mi. xD Malik to... to trudny człowiek. QwQ
UsuńDzięki wielkie i również pozdrawiam! :)
Biedny Malik xD. Żeby mu tak Altaïr wszystkich adoratorów odstraszał... Jeszcze by nie było tak źle, jakby od samego początku się do niego zalecał, ale nie. No kpina jakaś xD. Bardzo dobrze mu Malik powiedział, niech przemyśli swoje zachowanie, a co!
OdpowiedzUsuńAltair ma swój system działania, niekoniecznie oparty na braniu pod uwagę uczuć innych osób i aspektów logicznych... X"DD
UsuńPozdrawiam! :)