– Jeszcze raz odpieprz taki numer, a przez tydzień nie
usiądziesz. – Malik usłyszał tuż przy swoim uchu niski, ściszony głos asasyna.
– Wątpię byś miał czym doprowadzić mnie do takiego
stanu, Altaïrze. – Zarządca uśmiechnął się, z satysfakcją zerkając na
niezadowoloną twarz kochanka. Nie będzie mu słodził i go komplementował, bo wciąż był
urażony dogryzkami Syryjczyka.
– Może chcesz się przekonać? – prychnął mężczyzna,
pochylając się nad leżącym na materacu, partnerem.
– Jeżeli sądzisz, że dasz radę, nowicjuszu… – Malik uwielbiał go tak nazywać. Po wypadku, w którym zarządca biura stracił rękę i
brata, Altaïr został zdegradowany przez Al Mualima do rangi ledwo potrafiącego
posługiwać się mieczem, młodzika i musiał ciężko odpracowywać, by powoli zacząć
wracać do poziomu dawnej elity.
Mimo że od tamtej chwili minęło trochę czasu i Syryjczyk
nie był już kompletnym żółtodziobem w hierarchii, Al-Sayf uwielbiał obserwować
jak się wkurza za każdym razem, gdy go tak nazywał.
I tym razem nie było inaczej, jego kochanek warknął pod
nosem jakieś przekleństwo, po czym brutalnie zaczął zdzierać z byłego asasyna
ubrania. Górna partia poddała się bez walki, bo na drodze nie stały żadne supły
ani zapięte pasy.
Zsunął jego ukrytą pod ciemnym płaszczem, białą szatę z
ramion w dół, tak by odsłonić sutki zarządcy. Miał zamiar zaserwować mu tak
wielką dawkę przyjemności, aż Malik zacznie jęczeć jego imię i błagać o rżnięcie.
Zaczął od pocałunków na szyi mężczyzny. Niespiesznie i
spokojnie muskał wargami jego skórę, tu i tam mocno się na niej zasysając, by
zostawić po sobie pamiątki w postaci soczystych malinek.
– Tak chcesz pogrywać? – Zarządca zamruczał z
zadowoleniem, nie protestując gdy usta jego kochanka zaczęły schodzić coraz
niżej po obojczykach. Przez zsuniętą do połowy torsu szatę, miał unieruchomioną
jedyną rękę, więc mógł jedynie biernie pozwalać Altaïrowi na te wszystkie
pieszczoty.
Jęknął cicho, czując język Syryjczyka zataczający kółka wokół lewego sutka. Po chwili mężczyzna przygryzł go lekko i pociągnął zębami. Malik starał się nie okazywać, jak bardzo pragnął ostrzejszej kontynuacji tej zabawy. Każdy następny dotyk asasyna przyprawiał zarządcę o dreszcze. Nic nie mógł poradzić na to, że jego ciało i umysł zgodnie pragnęły połączyć się z Altaïrem.
Właściciel biura wygiął się lekko, przygryzając mocno dolną
wargę, gdy poczuł dłoń kochanka na swoim kroczu. Palce Ibn-La’Ahada, przez
materiał spodni zaczęły z wyczuciem masować rosnące przyrodzenie Malika, który
z wypiekami na twarzy obserwował kątem oka poczynania partnera.
– A-Altaïr… – wyjęczał zarządca, zwracając na siebie uwagę
mężczyzny. Zrobiło mu się gorąco, kiedy liżący jego sutek asasyn, podniósł na
niego rozpalone spojrzenie. – Proszę… już…
O to właśnie chodziło nowicjuszowi.
Z triumfalnym uśmiechem oderwał się od niego i sprawnie
zsunął do połowy ud swoje spodnie. Pomyślał o tym, że może mieć z tym problem i
wcześniej poluzował pasy, żeby teraz się z nimi nie męczyć. Zdjął z Malika
szatę, odsłaniając jego szczupły, lekko umięśniony brzuch. Wypukłość w
spodniach zarządcy wręcz błagała, by ją uwolnić.
Syryjczyk oblizał wargi na ten widok i… zamarł.
Asasyńskie spodnie Malika były zabezpieczone zbyt dużą
ilością pasów i supłów, a on nie miał pojęcia, jak je wszystkie rozwiązać.
– Cholera by to… – warknął i zaczął szybko rozbrajać
pozostałą na partnerze część odzienia. Nie szło mu tak sprawnie, jakby tego
chciał. Kompletnie nie radził sobie z takimi czynnościami mając do dyspozycji
tylko jedną rękę.
Początkowo Malik czekał cierpliwie, aż partner poradzi sobie
z tym wszystkim, jednak po dziesięciu minutach zaczęło mu się to już po prostu
nudzić.
– Altaïr…
– Zaraz – padła zdenerwowana odpowiedź.
– Altaïr… – spróbował znowu.
– Chwila! – Zdegradowany mistrz, coraz mocniej zirytowany,
kolejny raz zignorował Malika.
– ALTAЇR IBN-LA’AHAD! – wydarł się zarządca.
– Czego?!
– Nie wysilaj się – mruknął znudzonym tonem.
– Co…? – Mężczyzna zmarszczył brwi, nieco zbity z tropu i
zatrzymał się z rozpinaniem jednego z pasów.
– Opadł mi.. – Tym akcentem Malik zakończył ich łóżkowe
igraszki, wysunął się zwinnie spod kochanka i wyszedł z pomieszczenia.
O BOŻE XD. To było genialne XD. W ogóle wszystkie te miniaturki są boskie <3.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału Przepaści:
NO WIEDZIAŁAM! Wiedziałam, że Foxy nie może być hetero! XD Chociaż i tak przez chwilę bałam się, że wyskoczysz z jakimś Foxy x Chica... Foxy x Freddy to taka kochana para <3
Oj tak. Świat zdecydowanie ma pedalskie poczucie humoru ;__;
Biedny Bonnie nawet w ręczniku nie może łazić po domu ;-; swoją drogą uwielbiam te jego wyobraźnie XD.
Biedny Vincent...
"Nie, Freddy, nie zauważyłem, bo nie obserwuję blondaska 24 na dobę. " - ja tam bym się o to kłóciła.
"…będę zazdrosny?" - oho. Czyżby jego mózg w końcu zaczynał przetwarzać pewne informacje? :v
O boże...
Toy Bonnie... Ballon Boy... Ja chce już kolejny rozdział *O*
Tak na koniec przepraszam jeśli mój komentarz wyszedł dziwny, jakiś nieogarnięty itd ale jestem już tak zmęczona, że ledwie ogarniam, co piszę .__.
Hehe, fajnie, że się podobają! :D
UsuńFoxy x Chica, niee x'D Lisiasty to typ podrywacza, ale na zawsze z Freddy'm. *-*
Nom, Vincent taki załamany. ;-;
Przetwarza powoli, jeszcze trochę i zacznie ogarniać kilka niepokojących faktów. XD
Myślę, żeby się spiąć i jakoś napisać rozdział do następnego weekendu, ale mam tyle zaliczeń z zawodowych, że nie wiem czy mi to wyjdzie... x-x
Co ty, ja i tak za komenta bardzo dziękuję, lekki kryzys mnie dopadł i cieszy mnie każda ocena tych moich pierdółek. :)
Pozdrawiam!
Penwie ten blog jest dawno porzucony, albo i nie, ale prośba o komentarze pozostała, a ja nie mogę zignorować proszenia, ponieważ wyrzuty sumienia. Nie jestem zaciekłą fanką od zawsze, ale twoje teksty są...boskie. Szczególnie końcówka tej miniaturki była komiczna! Dziękuję ci za to. Trudno jest znaleźć jakieś 'zjadliwe' polskie opowiadania z AC~
OdpowiedzUsuńCóż, dziękuję bardzo, miło mi, że spodobała Ci się moja twórczość! c:
UsuńBlog nie jest porzucony, od kilku miesięcy w moim życiu dość sporo się dzieje i zwyczajnie nie jestem w stanie pisać (w sumie nawet nie mam do tego zbytnio warunków), planuję jednak by już pod koniec tego miesiąca wrócić do tego z mocą, bo nie - zostawiać tego nie mam zamiaru, zbyt wiele temu poświęciłam. xD
Prośba o komentarze... mogę się dowiedzieć o co chodzi? o:
Jeszcze raz dziękuję, że poświęciłaś chwilę na napisanie komentarza, pozdrawiam! :)
Przyznaj się. Specjalnie piszesz takie rzeczy, żeby ludzie dusili się ze śmiechu i umierali ;D. Morderczyni z Ciebie jak nic :D.
OdpowiedzUsuńMiniaturka świetna jak zawsze, chcę więcej takich!
I ech, kryzys twórczy to taka głupia rzecz... Niestety, zdarza się nawet najlepszym.
Pozdrawiam cieplutko i weny życzę :).
No co poradzić, zawsze miałam słabość do zabijania... XDDD
UsuńAno, kryzysy są wredne, na moje nieszczęście bardzo mnie lubią. xux
Dzięki za komentarz, również pozdrawiam! :)