Witam wszystkich. :) A jednak udało mi się coś napisać przed weekendem (efekt spania po szkole, budzenia się w środku nocy, a w efekcie posiadania zbyt dużej ilości wolnego czasu)!
Miniaturka jest nieco dłuższa od pozostałych, nie udało mi się jej skrócić, żeby zmieściła się w ustalonych przeze mnie normach, mam nadzieję, że to klimatu "krótkich" przygód Altaïra i Malika nie zepsuje. xux
W końcu zaczyna się drugi dzień, w takim tempie to ten ich tydzień potrwa rok... x'D
Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że się spodoba! :D
***
– Obraziłeś się? – Malik zerknął na kochanka znad
papierów, którymi aktualnie się zajmował. Altaïr od dłuższego czasu siedział na
poduchach, oparty plecami o ścianę i nie wyglądał na zbyt przyjaźnie
nastawionego do świata.
– Nie wytrzymam tygodnia celibatu. Nie po to spędzam wolny
czas z tobą, żeby móc co najwyżej dojść w spodnie – burknął pod nosem, nawet
nie zaszczycając go spojrzeniem.
Zarządca, słysząc to, ledwo powstrzymał się od śmiechu.
Kręcąc głową z rozbawieniem, odłożył pióro, obszedł biurko naokoło i uklęknął
przed swoim partnerem.
– W zasadach naszego zakładu nie ma punktu mówiącego o braku
seksu – zaczął, ostrożnie dobierając słowa.
– Doprawdy? Udowodnij. Rozbierz się i trochę na mnie
poskacz. – Syryjczyk zmrużył oczy, nie kryjąc złośliwości.
– Nie zachowuj się jak dziecko. – Malik westchnął
ciężko, wywracając oczami. – Nie dam ci się wydupczyć w ciągu dnia, kiedy ktoś
może tutaj przyjść. – Rafiq wstał z klęczek i wrócił za biurko, by kontynuować
wypełnianie dokumentów.
– Nawet, gdyby przyszedł, to chyba mógłby chwilę zaczekać,
aż skończymy – stwierdził z powagą nowicjusz.
– Wątpię, by chwila wystarczyła. Możesz się choć na moment
opanować? – poprosił zarządca, nieco zirytowany tym, że od wczorajszego
wieczoru jego partner myśli nie tą częścią ciała, którą powinien.
Mężczyzna nie zdążył nic odpowiedzieć, bo obaj usłyszeli,
jak ktoś wchodzi przez otwarty świetlik do biura. Zaraz po tym w wejściu do
pomieszczenia pokazał się jeden z młodszych asasynów, zrekrutowany niecały rok
temu. Altaïr nawet nie znał jego imienia, za to w pamięć zapadły mu te
wszystkie drapieżne spojrzenia, jakimi młody często go obdarzał.
I w tej właśnie chwili w głowie zdegradowanego mistrza zrodził się niecny plan zachęcenia swojego kochanka do zabawy.
Wstał z zalotnym uśmiechem na ustach i zbliżył się do
chłopaka, który po oddaniu Malikowi zakrwawionego pióra, raczył w końcu
zauważyć obecność drugiego mężczyzny.
– Pokój i bezpieczeństwo z tobą, Mistrzu Altaïrze! – Powitał
go i skłonił się z szacunkiem. – Co z twoją ręką…? – zapytał zdziwiony, widząc
jego unieruchomioną sznurem kończynę.
– Zakład. Nie zwracaj uwagi. – Skinieniem głowy odwzajemnił
powitanie. – Widzę, że twoja misja się powiodła. – Zdegradowany mistrz zerknął
w kierunku trzymanego przez zarządcę, posklejanego od krwi, pióra.
– To nic takiego, zwykłe pozbycie się kapitana tutejszego oddziału.
– Chłopak starał się sprawiać wrażenie obojętnego, zdradził go jednak szeroki uśmiech
i wypieki na policzkach. Duma wręcz go rozpierała, co przywodziło Syryjczykowi
na myśl tylko jedno słowo: żałosne. Dla dobra planu nie dał jednak tego po
sobie poznać.
– Całkiem nieźle – pochwalił go, kładąc mu dłoń na ramieniu
i szybko zsuwając ją na biodro młodego zabójcy. Gówniarz zaczerwienił się
jeszcze bardziej, zaczął przypominać dojrzałego pomidora, przez co Altaïr już
ledwo panował nad śmiechem.
Kątem oka zerknął na swojego partnera. Malik zgrywał
nieporuszonego sytuacją, jednak drgająca brew i łamane w dłoni pióro nie były
oznakami stoickiego spokoju.
– M-może Mistrz by chciał gdzieś ze mną… – zaczął młody,
wpatrzony w Syryjczyka jak w obrazek.
– Wyjść? – dokończył za niego. – Czemu nie… – Odpowiedź przerwała mu celnie wymierzona, opasła księga, która z hukiem uderzyła go w
unieruchomione ramię. – Kurwa, Malik! Zabić mnie chciałeś?! – wydarł się,
czując jak ból powoli rozprzestrzenia się wokół miejsca, w które trafił jego
partner.
– Ups… no coś takiego, ręka mi się omsknęła. – Rafiq spojrzał
niewinnie na kochanka, posyłając mu wredny uśmieszek. Wyszedł zza biurka i
objął ramieniem młodego asasyna. Nie miał pewności, czy chłopak jest bardziej
przerażony, czy zdezorientowany tym, co zaszło. – Radziłbym ci już wracać do
Masjafu, mój drogi. Altaïr musi teraz odpocząć i raczej nigdzie się z tobą nie
wybierze. – Słówek wypowiedzianych tak cukierkowym tonem, Ibn-La’Ahad jeszcze z
ust swojego kochanka nie słyszał.
– To może kiedy już odpocznie…? – zapytał nieśmiało
żółtodziób, najwyraźniej nieświadomy narastającego zagrożenia ze strony
właściciela biura.
– NIGDY się nie wybierze – poprawił się zarządca, coraz
mocniej zirytowany upierdliwością tego obszczymura.
Niechciany gość chyba w końcu zrozumiał, jak bardzo Malik
miał ochotę poderżnąć mu w tym momencie gardło, więc wziął ze sobą nieco
zapasów na drogę powrotną i po obsłużeniu czym prędzej umknął przez świetlik.
Wtedy były asasyn mógł się skupić już tylko na swoim
biednym, poszkodowanym partnerze.
– Auć… – Nowicjusz uporczywie próbował rozmasować odrętwiałe
ramię. Jego seksowne ciało lada chwila przyozdobi równie pociągający siniak.
– Co to, do kurwy, miało być?! – Zarządca naskoczył na
niego od razu, plując jadem na kilometr.
– Mmm, czyżbyś był zazdrosny? – Altaïr bardziej był
zadowolony efektem swoich poczynań, niż zaniepokojony nożem, który jego facet
od kilku chwil trzymał w dłoni.
– Zazdrosny? ZAZDROSNY?! – Czubek ostrza został wycelowany w
gardło Syryjczyka. – Zazdrosny o takiego małego gówniarza?! Nie, mój drogi
Altaïrze. Nie jestem o niego zazdrosny. Tylko wkurwiony, gdzie ty go tą łapą
próbowałeś dotknąć! Na moich oczach!
– Skoro tak cię boli, że zdarzyło mi się spojrzeć na
innego mężczyznę, to może mnie przekonasz, że powinienem zwracać uwagę tylko na
ciebie? Najlepiej w łóżku? – zaproponował.
Malik zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią, marszcząc przy
tym brwi. W końcu opuścił broń.
– Masz rację. Łóżko będzie odpowiednie, żeby cię do tego
przekonać. – Wysilił się na delikatny uśmiech.
Asasyn nie mógł uwierzyć, że tak łatwo poszło mu przekonanie
kochanka do seksu. Powinien w przyszłości wykorzystywać ten patent, skoro aż
tak dobrze działał na zaborczego zarządcę. Pozwolił mu się poprowadzić do
sypialni.
– A teraz zamknij oczy – poprosił słodko Malik. – Tylko
nie podglądaj! – ostrzegł.
– Nie podglądam przecież – zaśmiał się Altaïr, bez protestu
wykonując polecenie. Był bardzo ciekawy od czego jego druga połówka chce zacząć
to „przekonywanie”.
Zmarszczył brwi, czując, jak jego wolna ręka zostaje
przywiązana do drugiej – tej, którą na co dzień musiał mieć skrępowaną.
– Nie martw się, wszystko jest w porządku, to mój plan
– zapewnił go kaleki asasyn. – No, gotowe. Podejdź do łóżka.
Altaïr lekko zdziwiony spróbował wykonać krok w przód, gdzie
– jak mniemał – był materac. Jakież było jego zdziwienie, gdy odkrył, że nogi
także ma związane w kostkach. Siłą rzeczy stracił równowagę i runął prosto na
stertę poduch.
– Malik, co ty, do cholery, wyprawiasz?! – Ibn-La’Ahad prędko
obrócił się na plecy, żeby widzieć kochanka.
– Jak to co? Uświadamiam ci, co się stanie, jak jeszcze
raz spróbujesz choćby pomyśleć o obłapianiu kogoś innego. Nie mówiąc o wspólnym
wypadzie z napalonym na ciebie małolatem! – Zarządca zmrużył groźnie oczy.
– Przecież tylko z nim rozmawiałem! – Nowicjusz z
całych sił próbował się wybronić. – Co masz zamiar ze mną zrobić…?
– Może trochę okaleczyć, może do tortur wykorzystać wodę,
której tak nie lubisz… a może cię posiąść. – Uśmiechnął się. – Ta ostatnia
opcja wydaje mi się najbardziej kusząca. W końcu przy tobie ani razu nie miałem
na to okazji. – Malik oblizał wargi, z niemałą satysfakcją obserwując rosnące na
twarzy jego biednego kochanka, niedowierzenie. – Chyba nie sądziłeś, że jestem
jakąś służalczą kobietą, co? Też mam swoje potrzeby.
– Że co?! O czym ty znowu gadasz?! Nigdy się nie skarżyłeś w
łóżku! Bo w sumie nie miałeś na co… Poza tym, wysłuchaj ostatniego życzenia
poszkodowanej ofiary; za swoją karę wolałbym raczej pocięcie, a nawet utopienie!
– Zdegradowany mistrz próbował zagadać właściciela biura i uwolnić się z
więzów. Na próżno, miał przecież do czynienia z byłym asasynem, to chyba
normalne, że supły zrobił porządne.
– Za późno, już podjąłem decyzję. – Zarządca wszedł na
materac, rozkraczając się nad udami związanego Syryjczyka i zaczął sprawnie
pozbywać się pasów trzymających dolną część jego szat.
– Nieśmieszny żart, Malik, przestań się wygłupiać! – Altaïr
szarpnął się mocniej, w tym momencie będąc już bladym jak ściana.
– Wyglądam, jakbym żartował? – Rafiq uniósł zdziwiony
brwi.
Trochę trudno mu było rozpinać spodnie nowicjusza, kiedy ten
za wszelką cenę próbował to utrudniać, ale w końcu się udało. Zsunął mu je do
kolan, ignorując coraz głośniejsze protesty i szybkim ruchem obrócił go z
powrotem na brzuch.
Syryjczyk wstrzymał oddech, przerażony tym, co zaraz miało
nastąpić. Zrozumiał, że póki trwa ich zakład, jest praktycznie bezbronny przy
Maliku, który o wiele sprawniej radził sobie z jedną ręką.
Minęła chwila, a nadal nic się nie działo. Nie miał pojęcia
ile czasu nękała go kompletna cisza i brak dalszych posunięć partnera, w końcu
jednak poczuł jego oddech tuż przy swoim uchu.
– Jeszcze raz spróbujesz mnie tak podejść, żeby
poruchać, a naprawdę nie usiądziesz przez tydzień, nowicjuszu – szepnął
zarządca i odsunął się, schodząc z kochanka i zostawiając go tak na materacu. Z
opuszczonymi spodniami i sercem pod gardłem.
Wtedy właśnie Altaïr pojął pewną życiową prawdę.
W związku nie tylko kochasz i świetnie się bawisz. W związku walczysz o życie i
dziewictwo swojej dupy. Zwłaszcza, gdy związujesz się z kimś takim, jak Malik.
Świetne! Czyta się sprawnie, akcja toczy się gładko, a poza tym to mój ulubiony paring ^-^
OdpowiedzUsuńRozwaliła mnie końcówka, ostatni akapit jest genialny XD
A dziękuję bardzo! ^w^
UsuńAlMal górą! =w=
Dzięki wielkie za komentarz, pozdrawiam! :)
No tak, grunt to wyciągać odpowiednie wnioski xD. Heh, ja tam wiedziałam, że Malik gówniarzowi nic nie zrobi, ale niech się ten chłopaczek jednak pilnuje...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i weny życzę :).
Altair i jego zdolność logicznego myślenia, co nie. xD
UsuńGówniarz za bardzo niedoświadczony w życiu, by pomyśleć o pilnowaniu się. qwq
Dzięki i również pozdrawiam! :)