niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 1: Pierwszy dzień i powtórka z biologii

Hej wszystkim! :) Tak jak chcieliście w ankiecie, zaczynamy nowe opowiadanie, "Drogi Nauczycielu" (zachęcam żeby kliknąć sobie na spis opowiadań i doczytać tam kilka szczegółów, które o tym opku zapisałam). Nie mam jeszcze na to konkretnego pomysłu, seria będzie raczej luźna, postawię też na ilość rozdziałów, nie ich długość, więc nie spodziewajcie się tasiemców jak w wypadku Przepaści, przy której czasem rozpisuję się na kilkanaście stron. xux
Seria nie będzie miała pary przewodniej, w każdym epizodzie będą losowo wybrane pary (ale to nie znaczy, że całość nie będzie miała fabuły!). Poza tym przewiduję w przyszłości kilka brutalniejszych scen sado-maso, więc jeżeli ktoś nie przepada za takimi rzeczami, radzę wtedy pomijać takie rozdziały (postaram się przed każdym napisać, że w danej części będzie jakiś brutalniejszy fragment).
To chyba wszystko co chciałam powiedzieć, nie nastawiajcie się na nie wiadomo jak dopracowaną serię, bo - tak jak pisałam - jeszcze nie opracowałam planu na całość. x'D Miłego czytania!

***

To był niezwykle emocjonujący dzień. Spring czuł się, jakby zawodowy bokser przywalił mu z całej siły w żołądek. A przecież to jego młodszy brat, Plushtrap, powinien być teraz zestresowany. Za niecałą godzinę miał zacząć się jego pierwszy dzień w nowej szkole.
– Wszystko wziąłeś? Śniadanie zjedzone, ząbki umyte? – dopytywał, samemu latając chaotycznie po mieszkaniu i sprawdzając, czy niczego nie zapomniał.
– Tak, mamo. – Dzieciak wywrócił teatralnie oczami, w spokoju oglądając jakiś serial w tv. – Czemu tak się denerwujesz? Przecież nie pierwszy raz zmieniam szkołę. – Plush starał się jakoś uspokoić brata, niestety ten nie wyglądał na chętnego do przysłowiowego "wrzucenia na luz".
– Ale pierwszy raz idziesz do szkoły, w której uczy ktoś z twojej rodziny! Na takich dzieciaki inaczej patrzą! A ja przecież jestem za ciebie odpowiedzialny! Jak coś ci się stanie, to będzie moja wina! – Blondyn chwycił klucze od auta, nałożył kurtkę, przez ramię przerzucił skórzaną torbę i poszedł do salonu. Zabrał młodemu pilot i wyłączył telewizję. – Wychodzimy – oznajmił.
– Już? Jest jeszcze wcześnie! – zaprotestował chłopak.
– Wydaje ci się. Zanim dojedziemy na miejsce, minie sporo czasu, a ty jeszcze musisz mieć chwilę, żeby znaleźć swoją klasę. Bo zakładam, że nie pozwolisz mi się odprowadzić?  – Springtrap stanął nad nim i uniósł pytająco brwi.
– W życiu, mam szesnaście lat, wiesz jaka to by była siara?! – Dzieciak prychnął, zirytowany faktem, że mężczyzna w ogóle śmiał zadać takie pytanie.
– No właśnie. Dlatego nie marudź, ubieraj buty i jedziemy – zarządził blondyn, poganiając młodszego.
Nie minęło dziesięć minut, a już siedzieli w samochodzie; Spring odpalił silnik i wyjechali sprzed bloku. Na miejsce dotarli po niespełna kwadransie.
Gdy tylko srebrny golf zaparkował pod budynkiem, Plush odpiął pas z zamiarem szybkiego wyskoczenia z auta i pognania do szkoły, nim ktokolwiek zauważy, że odwiózł go „ten dziad od fizyki”. Gdyby ludzie zaczęli go z nim kojarzyć, to serio miałby przesrane.
Niestety powstrzymała go ręka brata, która spoczęła na jego ramieniu i stanowczo zatrzymała w miejscu.
– Co jest? Zanim zapytasz: tak, mam wszystko, tak, wiem której klasy szukać i nie, nie jestem zestresowany – wywrócił oczami, szykując się na salwę tego typu pytań. Od wczoraj blondyn go nimi zadręczał.
– Bardzo śmieszne. Nie o to mi chodzi. Gdyby coś się działo, ktoś ci dokuczał, albo robił krzywdę, od razu do mnie przyjdź, dobrze? – Spring usiłował brzmieć spokojnie, choć w środku coś skręcało mu się na samą myśl o tym, że jego braciszek będzie skazany na towarzystwo tej dzikiej i bezwzględnej hołoty, którą fizyk na co dzień uczył… a raczej się starał, bo większość była podejrzanie mocno odporna na wszelkiego rodzaju, nową wiedzę. – Nie staraj się samemu sobie z tym radzić i zatajać przede mną jakichkolwiek problemów.
– Jasne, braciszku. Zresztą, nawet gdybym próbował, to pewnie i tak nie dałbym rady czegokolwiek przed tobą ukryć. Ty mordujesz wzrokiem pół osiedla, jak widzisz małego siniaka na mojej ręce, gdyby w szkole ktoś mi coś zrobił, od razu byś to wyczuł! – zaśmiał się młody, chcąc nieco rozluźnić atmosferę. – Wiem, że się martwisz, ale uwierz mi w końcu, że nie mam już pięciu lat i dam sobie radę sam, okej?
– No wiem, wiem…  Mężczyzna westchnął ciężko. – Powodzenia, młody. – Poprawił mu rozczochraną grzywkę, a gdy tylko go puścił, chłopak od razu wyskoczył z samochodu.
Fizyk uśmiechnął się z rozbawieniem, widząc jak jego młodszy brat rozgląda się czujnie, zapewne sprawdzając, czy nikt nie widział go w towarzystwie jednego z najostrzejszych nauczycieli w całej szkole.
Odczekał jeszcze pięć minut, które poświęcił na ułożenie fryzury, po czym wysiadł z auta, zamknął je i ruszył w kierunku wejścia do budynku.


Połowa dzieciarni była tak wyrośnięta, że niemal każdy przewyższał go przynajmniej o pół głowy, a mimo to szedł pewnie przed siebie, bez najmniejszych obaw, że ktoś go popchnie, albo wpadnie na niego z tarana. Miał na tyle złą opinię, że wszyscy, nawet ci, których nie uczył, omijali go szerokim łukiem.
Wszedł do pokoju nauczycielskiego, przywitał się ze spotkanymi tam Schmidtem, Puppetem i Mangle, odłożył torbę na blat stołu i od razu zaczął parzyć sobie kawę. W międzyczasie szybko poszukał dziennika klasy, z którą zaraz miał mieć lekcje.
– Ej, Springi, twój brat dzisiaj zaczął tutaj chodzić, nie? Stresował się? – zapytał Mike, podchodząc od tyłu do blondyna, który ostrożnie zalewał kubek wrzącą wodą.
 On? W życiu. Wyglądał na znudzonego, a nie zmartwionego. – Mężczyzna wzruszył ramionami i zaczął mieszać kawę łyżeczką. – Wydaje mi się, że ta zmiana szkoły zrobiła większe wrażenie na mnie, niż na nim.
– Uroczo, że tak się o niego martwisz – wtrącił Mangle, stojąc oparty o ścianę i pijąc herbatę.
– A ty byś się nie martwił? Jak te gówniarze wyczają, że ma u mnie wtyki, mogą zacząć mu grozić, żeby podkradał z domu sprawdziany, czy coś w tym guście. A bo to tylko do takich akcji się dzisiejsza młodzież posuwa? – powiedział blondyn, czekając cierpliwie aż napój nieco mu ostygnie. W końcu odważył się wziąć pierwszy łyk.
– W sumie racja… Ale nie masz co się dziwić. Chyba połowa szkoły ma u ciebie zagrożenie, złociutki – zaśmiał się Puppet, na moment ściągając z uszu słuchawki.
– Jak się lenie nie chcą uczyć, to czemu mam ich przepuszczać?


Rozmowa przeciągała się, a tematy szybko zeszły na nieco luźniejsze tory. Coraz więcej nauczycieli przychodziło do pokoju, aż w końcu głośny dzwonek oznajmił wszystkim, że kolejny, męczący dzień, oficjalnie się zaczyna.
Blondyn zostawił torbę na blacie dużego stołu, ustawionego pośrodku pomieszczenia, a na spotkanie z 2e wziął jedynie dziennik, klucze od gabinetu i kubek z niedopitą kawą, którą miał zamiar skończyć podczas zajęć.
Na korytarzach powoli zapadała cisza, większość dzieciaków siedziała już grzecznie w klasach. Gdy dotarł pod swój gabinet, cała gówniarzeria momentalnie zeszła z parapetów, wstała z ławek i podeszła pod drzwi.
– Mam nadzieję, że wszyscy przygotowali na dzisiaj to, o co prosiłem – powiedział, przechodząc obok uczniów. Zawiedzione jęki i pytania w stylu: „Ale co pan kazał przygotować? My nic nie wiemy!” tylko utwierdziły go w fakcie, że przynajmniej połowa klasy dostanie dzisiaj pały.
Przełożył dziennik i kubek do jednej ręki, żeby drugą móc swobodnie otworzyć drzwi. Ledwo włożył kluczyk do zamka, gdy nagle coś ciężkiego uderzyło w niego z impetem, o mało go nie przewracając, za to posyłając nieszczęsną kawę na podłogę.
Wszyscy momentalnie umilkli, słychać było jedynie dźwięk tłuczonej porcelany.
– O kur… – Nauczyciel usłyszał nad sobą ledwo stłumione przekleństwo. Nie zdziwił się, gdy odkrył, że sprawcą zamieszania był nie kto inny, jak jego ulubiony uczeń. Bonnie. – Znaczy ten… przepraszam psorka, Foxy mnie pchnął i…! – Prędko zaczął się tłumaczyć, blady jak ściana. Blondyn gestem kazał mu być cicho. – … Do dyrektora…?
– Nie. Do woźnej po szmatę. Masz pięć minut, żeby to posprzątać – wysyczał Spring, wściekły jak osa.
Otworzył drzwi i wpuścił resztę do środka. Kazał im być cicho i otworzyć książki tam, gdzie mieli zadanie, a sam poczekał przed gabinetem na chłopaka, który już po chwili wrócił ze ścierą i zmiotką.
– A Foxy’emu to się nie oberwie? – burknął Bonnie, zamiatając szczątki kubka.
– Ależ oczywiście, że i on dostanie. Zresztą, nie jako jedyny... – zapewnił blondyn, z przebiegłym uśmieszkiem na ustach. Poczekał aż gówniarz skończy i gdy obaj weszli już do klasy, nauczyciel stanął przy swoim biurku, opierając się o nie bokiem. – Możecie podziękować swoim kolegom, – tu wskazał dwóch delikwentów, przez których zdarzył się ten mały wypadek – bo to dzięki nim piszemy dzisiaj niezapowiedzianą kartkówkę z ostatniej lekcji – spojrzeniem, jakim wwiercał się w purpurowe kłaki młodocianego zbrodniarza, mógłby zamrozić czynny wulkan.
Cała klasa jęknęła głośno, oczywiście soczyście klnąc w myślach na sprawców, a zadowolony z siebie Spring, zaczął dyktować pytania.

***

Plushtrapowi dosłownie chwilę po dzwonku udało się trafić do właściwej klasy. Nikogo tu nie znał i mimo tego, co wcześniej mówił swojemu bratu, odczuwał mały stres.
Zagadał do przypadkowej osoby, która stała nieco na uboczu, z dala od tłumów do których wstydził się podejść.
– Hej – przywitał się. – 1c? – zapytał dla pewności.
– Tak. – Facet podniósł wzrok znad phone’a. – To ty jesteś ten nowy?
– Ano. Plushtrap. – Młodszy brat Springa wyciągnął do niego rękę i uśmiechnął się szeroko, kiedy koleś schował telefon i uścisnął jego dłoń, lekko nią potrząsając. Był strasznie szczupły, sporo od niego wyższy i ubrany na czarno. Pierwsza, mroczna znajomość. Dobry początek!
– Nightmarionne – przedstawił się. – Nic nie chcę mówić, ale słaby dzień... w sumie to ogólnie słaby okres sobie wybrałeś na dołączenie do nas.
– Czemu? – Plush uniósł pytająco brew.
– Zaczynamy dwiema godzinami z panem N. – wyjaśnił, ale widząc, że w koledze grozy to nie wywołało, a właściwie to wyglądał na jeszcze bardziej zdziwionego niż wcześniej, kontynuował. – Najokropniejszy nauczyciel w szkole. Matma z nim to po prostu koszmar. W dodatku ma z naszą klasą na pieńku.
Niestety musieli urwać rozmowę, bo zniecierpliwione chrząknięcie wyżej wymienionego postrachu całej budy, stanęło nad nimi, paląc ich wzrokiem. Marionne umilkł momentalnie, wziął z ziemi torbę i prześlizgnął się obok profesorka do klasy.
– A ty na co czekasz? – Plusha zdziwił łagodny głos nauczyciela. Chyba nie tak powinien brzmieć kat, którego wszyscy się boją.
Młody przyzwyczajony był nie oceniać książki po okładce, dlatego mimo muskularnej budowy mężczyzny, imponującego wzrostu, kruczoczarnych, lekko rozczochranych, związanych w kitkę włosów i wściekle czerwonych oczu, uznał, że być może facet nie jest taki zły i tylko przez zwyczajową, nauczycielską surowość, dodatkowo podkreśloną jego wyglądem i strasznym wyrazem twarzy, został mianowany tym "najokropniejszym".
– Em, jestem nowy, dopiero co się przeniosłem do tej szkoły…  zaczął, ale psorek szybko mu przerwał.
– Bardzo interesujące, ale o ile jeszcze nie zrozumiałeś sensu mojego przedmiotu, to podpowiem ci, że polega on na liczeniu, nie gadaniu. Do klasy, wybierz sobie miejsce i bądź cicho – wyjaśnił łaskawie matematyk i kulturalnie puścił go przodem do środka.
No i cały urok łagodnego głosu psorka zniknął. Faktycznie wredna pizda z niego.
Tyle dobrego, że obok Nightmarionne’a było wolne miejsce, które Plush od razu postanowił zająć.
– On tak warczy do wszystkich, czy ma też swoich pupilków? – szepnął blondyn do nowego znajomego.
– Swoich pupilków to on nadziewa na pal, lepiej się nie wychylaj i staraj mu nie podpaść – poradził Marionne.
Plush chciał coś jeszcze dodać, ale wtedy poczuł, że ktoś za nim staje i kładzie mu dłoń na ramieniu.
– No proszę, proszę, przyjacielskie pogaduszki sobie tu urządzamy? – Pan N. uśmiechnął się szeroko. – Widzę, że jesteś bardzo rozmowną osobą. Cieszy mnie to, zwykle muszę ciągnąć uczniów za język, ale mam nadzieję, że z tobą nie będę miał takich problemów. Może trochę lepiej się poznamy, co? – Gestem kazał mu wstać i iść za sobą aż do biurka. Mężczyzna usiadł wygodnie w fotelu, lekko się na nim odchylając. – Ja jestem Nightmare, a ty?
– Plushtrap…  odparł niepewnie chłopak, stojąc jak to ciele, ze wzrokiem tępo utkwionym w, splecionych na brzuchu, dłoniach nauczyciela.
– A więc, drogi Plushtrapie, powiedz mi wynik tego działania – facet wziął kartkę i szybko napisał mu jakiś przykład.
Chłopak wziął od niego papier i przerażonym wzrokiem zaczął analizować zadanie, by po chwili dojść do bardzo istotnego wniosku.
– W starej szkole jeszcze tego nie przerabiałem, nie potrafię tego…
– Jedynka. – Nauczyciel rozłożył bezradnie ramiona, znów przerywając mu w połowie zdania.
– Co? Ale za co?! – zbulwersował się młody, marszcząc brwi.
– Pomyślmy, za co mogłem dać ci pałę? Na przykład za to, że nie umiesz tego zrobić – stwierdził filozoficznie psorek, wskazując kartkę z przykładem.
– Jak mam umieć coś, czego jeszcze nie przerabiałem?! Nikt mi tego nie wytłumaczył! – Blondyn starał się wybronić, ale mimo początkowych chęci bycia miłym, nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy w obliczu takiej niesprawiedliwości.
– Nie moja wina, że nikt ci tego nie wytłumaczył. Ja tu jestem od oceniania twojej wiedzy i niewiedzy. A jak na razie popisałeś się tylko tym drugim – stwierdził mężczyzna i nachylił się nad dziennikiem, żeby wpisać ocenę.
– Pierdolę…  warknął chłopak pod nosem i zawrócił do swojej ławki.
– Ile słowo „pierdolę” ma liter? – zapytał Nightmare, nim Plush zdążył usiąść.
– ... Osiem? – odparł niepewnie blondyn.
– Dzięki Bogu, chociaż tyle potrafisz. Do końca tej lekcji masz rozwiązać osiem zadań. Na ocenę. Zaraz ci je napiszę, a na przerwie sprawdzę. – Nauczyciel posłał mu kolejny, przesłodzony uśmiech.
W tamtym momencie młodszy brat Springa zrozumiał, że właśnie spotkał swojego życiowego wroga i że będzie musiał zrobić wszystko, by jakoś z nim przeżyć.


Gdy tylko klasa usłyszała dzwonek, od razu poderwała się z miejsc i wybiegła na korytarz. Jedynie Plush nie zachował się jak szarżujący nosorożec i nie pobiegł na oślep do drzwi, byle tylko się stąd wydostać. Ostatni raz rzucił okiem na rozwiązane przykłady, wziął kartki z nimi i podszedł do biurka Nightmare’a. Matematyk spojrzał na niego i wziął zadanka, błyskawicznie zaczynając je sprawdzać.
– Przepraszam…  odezwał się blondyn po chwili ciszy. – Czy… daje pan może jakieś korepetycje? Albo mógł mnie pan pouczyć na jakichś dodatkowych zajęciach?
– Nie. – Nauczyciel szybko uciął temat i zajął się sprawdzaniem. A z każdym kolejnym przykładem coraz bardziej marszczył brwi. – Mówiłeś, że tego nie umiesz. A wszystkie są zrobione dobrze.
– Nightmarionne podpowiedział mi jak to się robi…  Młody podrapał się po karku z lekkim zakłopotaniem.
– I w kilka minut zdołałeś się tego nauczyć? – Matematyk uniósł brwi i odłożył kartki na miejsce. – Tobie nie trzeba korepetycji, bo nie masz kłopotów ze zrozumieniem matematyki. Myślę, że gdybym przez godzinę krótko ci streścił to, czego nie zdążyłeś przerobić w poprzedniej szkole, bez trudu radziłbyś sobie dalej.
– To świetnie! – Młody od razu się rozpromienił. Mężczyzna był ostry i wredny, ale jednak nie chciał całkowitej zagłady uczniów! – Mam zostać po lekcjach?
– Nie, w tygodniu nie mam czasu. Przyjdź w sobotę pod ten adres. – Zapisał szybko nazwę ulicy wraz z numerem domu na karteczce i podał mu ją. – O dziesiątej. Jak się spóźnisz to zapomnij, że drugi raz zaproponuję ci coś takiego.

***

– Zajebię cię, gnoju! – warknął głośno Bonnie, siłując się z Foxym na środku korytarza. – Mam przesrane u Springtrapa przez ciebie!
– Przeze mnie?! To twoja wina, amebo, nie mieszaj mnie w to! – Rudzielec nie miał zamiaru przepraszać kolegi za coś, czego nie zrobił.
Takie bójki były u nich na porządku dziennym, co najmniej dwa razy w tygodniu lądowali przez to u dyrektora, pana Fazbeara, ale jakoś zawsze wszystko im uchodziło płazem.
– Ejejej, chłopaki, uspokoić się! – Między warczącymi na siebie gówniarzami, pojawił się ich nauczyciel biologii. Mangle zmrużył groźnie oczy, patrząc to na jednego, to na drugiego.
– On zaczął! – zakrzyknął wojowniczo Bonnie.
– Chciałbyś, dziadzie, chuj ci w dupę! – odparował wściekły Foxy.
– Młody, hamuj się z tym słownictwem! – upomniał go nauczyciel. – Kiedy kończycie lekcje?
– Teraz – odpowiedzieli jednocześnie, nadal próbując wzajemnie spalić się wzrokiem.
– Świetnie! Foxy, zostajesz godzinkę po lekcjach ze mną, akurat mam okienko i będę się nudził! – Mangle uśmiechnął się przesłodko.
– Co?! Ja?! Czemu?! Przecież to on…! – zaczął rudy, ale kiedy zauważył, że psorek puszcza mu oczko, umilkł i bez słowa przyjął karę, nie komentując głośnego i triumfalnego „HA!” swojego rywala, który tego dnia wyjątkowo mocno go wkurzał.
Mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa, powlókł się za nauczycielem aż do pracowni biologicznej. Mangle wpuścił go przodem i zamknął za nimi drzwi na klucz.
– Czemu ty się ciągle w coś pakujesz, hm? I dlaczego zawsze jak lądujesz u dyrektora, to z Bonniem? Nie możecie się jakoś dogadać? – zapytał mężczyzna, powoli zbliżając się do siedzącego na skraju pustego biurka, ucznia.
– Bo to debil! – stwierdził rudy, zakładając ręce na piersi. Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.
– Ale wiesz, że nie zawsze te kłótnie ci się upieką, prawda? W końcu ktoś będzie miał was dość. Pomyślałeś w ogóle, że przez taką bzdurę mogą cię przenieść do innej szkoły? – Mangle stanął tuż przed nim, opierając dłonie na blacie, po bokach chłopaka. Pochylił się przy tym w przód, by być bliżej jego twarzy.
– No i co z tego? – Foxy starał się brzmieć na zdenerwowanego, ale przez bliskość mężczyzny spuścił nieco z tonu.
– No i to z tego, że jeżeli cię przeniosą, to nie będziemy się tak często widywać. – Nauczyciel zręcznie wskoczył mu na kolana.
– I twoim zdaniem mam mu może jeszcze ustępować, co?!  Licealista zmarszczył groźnie brwi.
– Niekoniecznie, ale mógłbyś załatwiać wasze sprzeczki w inny, mniej agresywny sposób. – Mężczyzna westchnął ciężko i zaczął się bawić paskiem od spodni swojego kochanka. Szybko go rozpiął i wsunął dłoń w bokserki Foxy’ego. – Może pomogę ci jakoś rozładować to napięcie, hmm? Przy okazji powtórzymy trochę z biologii.

***

Spring nienawidził tak upalnych dni. Była jesień, do cholery! Czemu temperatura nagle postanowiła zbliżyć się do tej na powierzchni słońca?!
Plushtrap dzwonił, że wróci później do domu, bo idzie gdzieś z nowym kolegą, więc blondyn nie musiał na niego czekać. A skoro tak, to mógł pójść i kupić sobie coś zimnego do picia. Miał wrażenie, że zaraz się tu roztopi!
Zaparkował autem na ciasnym parkingu pod małym marketem. Nie brał koszyka, bo nie miał w planach robić większych zakupów, tylko wziąć coś, dzięki czemu przetrwa do końca dnia.
Przechadzał się między półkami, aż dotarł do zamrażarek. Tam na pewno znajdzie to, czego mu trzeba.
Wyminął wędliny i skierował się w stronę jogurtów. A wśród nich, na najwyższej półce niemal od razu wypatrzył mrożone cappuccino w kubeczku.
Wyciągnął rękę… niestety był za niski, by móc go dosięgnąć. Jeszcze jak na złość jakiś debil wepchnął obiekt jego pożądania na sam tył, a blondyn był w stanie jedynie zahaczyć opuszkami palców o krawędź tej półki.
Nagle czyjaś ręka bez trudu sięgnęła po kubek z napojem i zdjęła go z niedostępnego miejsca. Spring obrócił się przez ramię, zaskoczony tą bezinteresowną pomocą. Tuż obok niego stał wysoki, złotowłosy chłopak. Nauczyciel nawet nie był w stanie na oko stwierdzić, czy dzieciak jest pełnoletni.
Już miał zamiar mu podziękować, gdy nagle gówniarz, jakby nigdy nic, odszedł sobie z jego cappuccinem do kasy.
Blondyn stał jeszcze dłuższą chwilę przy zamrażarce i nie mogąc uwierzyć w to co zaszło, wgapiał się w plecy złodzieja.
Zajebał.
Zajebał mu jego cappuccino!

12 komentarzy:

  1. Co to się stało, że Spring się stresuje? Koniec świata! D: Fajnie że wrzuciłaś tutaj Plushtrapa, dzieciakowi się mało uwagi ostatnio poświęcało ;-; O ile nie żadnej...
    Spodziewałam się, że Bonnie też będzie nauczycielem, jakimś wrednym w-fistą czerpiącym perwersyjną radość z widoku zadyszanych, biegających w kółko dzieciaków, a tu proszę =-= Zobaczymy, jak to się dalej rozwinie =w=
    Pierwszy rozdział, a Foxy już idzie praktykować, naprawdę - w związkach szybki jak w bieganiu ;w;
    Liczę, że następny rozdział szybko się pojawi *^*
    Życzę weny i powodzenia!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spring-starszy brat ma stresy tylko w temacie swojego kochanego, młodszego rodzeństwa, nie martw się, dla Bonni'ego się taki nie zrobi. xDDD No właśnie jeszcze nie miałam okazji zająć się Plush'em, dlatego mam zamiar nauczyć się nim pisać w tym opku. ^ ^
      Na początku i Bonnie i Foxy mieli być nauczycielami, ale potem wpadł mi do głowy pomysł, żeby zebrać podstawową czwórkę (z której odpadł Freddy bo musiał zostać dyrektorem) w jednej klasie, dać im za nauczyciela Mike'a, żeby był skład jak z pierwszej części gry. xD
      A nawet szybszy! XD Nie no, pomyślałam, że fajnie będzie jak jakaś para będzie już faktycznie razem na TYM etapie, a nie tak jak reszta dopiero zaczynać. xux
      Dzięki wielkie za motywację i komentarz! :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. "I powtórka z biologii" - Pfff :'D
    ...Hmm...No to tak.
    Podobają mi się tutaj postacie i ich role...Myślałam jednak, że wszystkie animatroniki byłyby uczniami, a nocni stróżowie nauczycielami...Oczywiście Phone Guy jako dyrektor...Fritz od biologii...Purple guy od matematyki...@.@
    Największym plusem chyba jest poczucie humoru - Już wiem, że w następnych rozdziałam będę się śmiać, jak w opowiadaniu "Przepaść" ^o^
    Też miałam zamiar napisać coś o szkolnym FNAF, tylko, że w formie dialogu. ;p
    Niczego nie zmieniaj, wszystko się na prawdę świetnie zapowiada...
    A mam pytanko...Czy kiedykolwiek dałoby się napisać coś o Foxy x Bonnie w tym fanficu? ^^" Byłoby nieźle, bo wiesz...od nienawiści do miłości... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Mam nadzieję, że Cię jakoś zmotywowałam...no to pa ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *rozdziałach ;_; przepraszam

      Usuń
    2. A dziękuję za komenta, jak najbardziej mnie zmotywował. :D
      Cieszy mnie, że pierwszy rozdział nie wypadł najgorzej i względnie dało się go przeczytać x'D
      Foxy x Bonnie... zobaczymy, może w przyszłości coś się między nimi wywiąże. ^ ^
      Szkolny FNAF w formie dialogu... zaciekawiłaś mnie, chętnie bym przeczytała. xD
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Podobało mi się straszliwie!
    Szperałam w internecie...Dzięki Tobie chyba zacznę pisać opowiadania :D ...Ale trzy z polaka, więc muszę się wziąć za naukę pisania ;_;
    Nie no, Spring najlepszy! Cokolwiek mówił, chciało mi się śmiać (bez powodu)!:'D
    Czekaj, myli mi się. Czego uczy Złotko? (Za dużo czytałam Twojego poprzedniego fanficu, więc sorka ;-;)
    Przeczytałam ten komentarz o Foxy'm i Bonnie'm... popieram, chętnie bym przeczytała coś o nich! ^^
    Życzę dalszych sukcesów!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * dwa razy było "przeczytać"... widzisz, taki mam niesamowity polski... ._.

      Usuń
    2. Miło mi to słyszeć. :)
      Ocena z polskiego nie odzwierciedla faktycznych umiejętności, ja mam 2, więc się nie martw. x'D
      Złotko tutaj jest od fizyki *Przedmiot wredny, tak samo jak on xD*
      Już kilka osób mi mówiło o tej parze, więc chyba faktycznie się na coś z Fonnie/Bonxy pokuszę. ^ ^
      Dzięki wielkie, również pozdrawiam i powodzenia z pisaniem, jak masz zamiar zacząć! :)

      Usuń
  4. No, Mangle w wersji męskiej i to na posadzie nauczyciela się nie spodziewałam :o
    Springi jako nauczyciel wyszedł dość ciekawie *współczuję jego uczniom, chociaż sama fizykę nawet lubię* - ale jego wredny charakterek się nie zmienił, jak widzę xD
    Foxy i Bonnie chyba faktycznie mają ze sobą na pieńku ([*] - dla Foxy'ego, bo już niedługo chyba czeka go ciężki żywot), no i ciekawa jestem jak Plushtrap załatwi konflikt z matematykiem :D
    No nic, lecę czytać następny rozdział *-*
    Życzę weny i miłego dnia!
    Haniko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Springi i wredność to odwieczni kochankowie, tak się do tego przyzwyczaiłam, że nie umiem go zrobić kompletnie miłym gościem. X'D A ja wręcz przeciwnie, nigdy fizyki nie ogarniałam, ale w tym zawiniły głównie moje kłopoty z matmą. X'D
      Mocno na pieńku, do tej pory zastanawiam się, jak rozwiązać ich sytuację. XD
      Dzięki wielkie za koment, nawzajem! :)

      Usuń
  5. Jak on mógł mu cappuccino ukraść?! Przecież to nielegalne!
    No i nie powiem, Foxy szybko sobie poczyna xD. Ale ok, w porząsiu, co ja się będę pruć, jak nie ma o co.
    Lecę czytać dalej, pozdrawiam cieplutko i weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zero świadków, zero kamer... ON TO ZAPLANOWAŁ, A SPRINGOWI I TAK NIKT NIE UWIERZY. X'D
      Taa, w tym AU pewne związki są już na TYM etapie, pewne dopiero się kształtują, so... sceny niewinnych zalotów przeplatają się z dzikimi seksami. X"D
      Dzięki i nawzajem! :)

      Usuń