Witam wszystkich. :) Tak, jest 5:30 rano, a ja zamiast spać przed ostatnim dniem wolnego, to piszę. QwQ
Coś mnie wzięło na Drogiego Nauczyciela... Przepaść ciągle w produkcji, mam połowę i chwilowo dostałam małego zastoju, bo nie do końca wiem jak rozegrać jedną scenę, więc póki się z tym nie uporam, będą wstawiane miniaturki i to. x-x
Rozdział jest kompletnym spontanem, mam nadzieję, że nie ma tragedii i da się to przeczytać x'D
Ostatnia sprawa, koteł złapał Pana Jaszczurka, zwinkę dorosłą, uratowałam go z kocich ząbków bardzo heroicznie i wypuściłam na wolność. Pan Jaszczurek będzie miał duże blizny na głowie, uszkodzone oko i przez pewien czas brak ogona, ale będzie żył! Więc wszyscy razem kibicujmy mu w walce o przetrwanie, bo był naprawdę piękny i gruby!
Życzę miłego czytania. :)
***
Springtrap był pewny, że złodziejskie dupki nie chodzą do
placówek typu szkoła. Co więcej, na sto procent złodziejskie dupki nie
przechodziły procesu pączkowania!
Jakim więc cudem ostatnią ławkę w jego gabinecie zajmowała
ta złotowłosa menda, która ostatnio zakosiła mu cappuccino tuż sprzed nosa?
Mało tego! Arogancki szczeniak postanowił się rozmnożyć, bo tuż obok niego
siedział praktycznie identyczny osobnik, z tą różnicą, że miał na sobie
koszulkę w innym kolorze.
Blondyn pomasował palcami skroń i otworzył dziennik. Niby
dyrektor coś mu wspominał, że doszła do nich dwójka nowych uczniów, ale skąd
mógł wiedzieć, że to klony, z których jeden zdążył go już nieformalnie okraść?
Wyczytując listę obecności, co chwilę podnosił wzrok na
duet, który dzisiaj mu doszedł do klasy wychowanków. Żaden z nich nie wyglądał
na szczególnie zainteresowanego tym, co działo się wokół.
– Golden Freddy – wyczytał jedno z dopisanych na samym
końcu, nowych imion.
– Jestem – odezwał się blondyn w czarnej koszulce.
– I Fredbear. – Tym imieniem zakończył sprawdzanie
listy i zamknął dziennik. Mimo
oczekiwań, chłopak nic nie odpowiedział, uniósł tylko apatycznie rękę na znak, że
to on i pomimo milczenia, uczestniczy w lekcji. – Widzę, że pana Fredbeara
bardziej fascynuje to, co widzi za oknem, niż odpowiadanie, jak się do niego
mówi – stwierdził fizyk, wstając z fotela i powoli zbliżając się do miejsca,
gdzie siedział chłopak. Zatrzymał się tuż przed jego ławką.
Dopiero wtedy uczeń podniósł wzrok i zmierzył nauczyciela
trochę nieobecnym spojrzeniem.
– Mówiłem, że jestem – stwierdził wzruszając lekko
ramionami.
– Kultura jednak wymaga, żeby odpowiedzieć NA GŁOS, a
nie machać do mnie ręką. Nie jestem twoim kolegą, byś mógł zachowywać się w
stosunku do mnie jak do równemu sobie, jasne? – Krótki wykład zakończył
szerokim uśmiechem i mentalną obietnicą, że zmieni życie tego smarka w piekło.
– No dobrze, przejdźmy już do lekcji. Może na początek poproszę, żeby któryś z
was napisał nam wzór na przyspieszenie, tak dla przypomnienia, bo będzie nam
potrzebny przy dzisiejszym temacie. Fredbear? Może ty? – Springtrap wrócił do
biurka, usiadł w swoim wygodnym, wysłużonym już fotelu i gestem zachęcił
blondyna by podszedł do tablicy i wykonał polecenie.
Uczeń trochę niepewnie podniósł się z miejsca, wciąż
posyłając bratu błagające o pomoc spojrzenia. Stanął przed tą nieszczęsną
tablicą z kredą w dłoni i zamarł w bezruchu. Minęła minuta. Potem pięć. W końcu
Spring, poważnie zniecierpliwiony, wyjął nos z papierów, które aktualnie
przeglądał i zerknął na Fredbeara.
– No? Dlaczego nic nie ma na tablicy? Powiedziałem
chyba wyraźnie, co masz zrobić. – Zmarszczył brwi i wstał. – Z czym masz
problem? Kredę trzymać umiesz, więc napisanie nią tego wzoru nie powinno być
problemem. – Stanął tuż obok złotowłosego.
– Bo… my chyba jeszcze tego w starej szkole nie
mieliśmy – stwierdził uczeń, odkładając kredę na małą półeczkę tuż pod tablicą.
Springtrap uniósł brwi. Mimo, że na twarzach niektórych
uczniów pojawiło się nagłe rozbawienie, żaden nie odważył się na głos zaśmiać.
– Mój drogi… powiedz mi, ile ty masz lat? – zapytał
nauczyciel, siląc się na spokój.
– No osiemnaście… – wydukał, trochę zbity z tropu,
Fred.
– Świetnie, więc potraktuję cię jak dorosłego i zadam
ci kilka inteligentnych pytań. Do której klasy teraz chodzisz?
– Em… do drugiej?
– Doskonale, widzę, że główka pracuje – pokiwał głową z
uznaniem, nie kryjąc sarkazmu. – Do drugiej klasy jakiej szkoły?
– Średniej? – Uczeń nie odważył się odpyskować za tą
drwinę, ale odpowiadał coraz mniej przyjemnym tonem.
– Brawo. To teraz mi jeszcze przypomnij, kiedy po raz
pierwszy w szkole miałeś styczność z fizyką?