Witam wszystkich. :) Od pewnego czasu chodził mi po głowie jakiś mały oneshot Springtrap x Fredbear, opisujący samo ich życie. Jako że późną porą najbardziej mi się zbiera na pisanie (zwłaszcza pisanie smutnych pierdół), to usiadłam do laptopa koło trzeciej w nocy i oto jest efekt. Nie jest to wybitnie długie dzieło, to taki bardziej miniaturowy, luźny oneshot.
Mam nadzieję, że się spodoba i zbytnio was to moje "luźne pisanie" nie załamie. x'D Ten post podzielony jest na dwie części nazwane "Springtrap" i "Fredbear", opisujące wydarzenia z ich punktów widzenia.
Fredbear x Springtrap i Bonnie x Springtrap to moje dwie ulubione pary z FNAFa, więc z tej serii pewnie będzie o nich najwięcej. :D
Dodatkowo tworzyłam to w akompaniamencie pewnej nutki, posłuchajcie sobie w czasie czytania, jak macie chęć (radzę się skupić głównie na tekście tej piosenki). Niestety net odmawia posłuszeństwa i jej tutaj nie wstawię, na youtube nosi filmik z nią tytuł " [MMD] hurts like hell [Fnaf3 Springtrap] "
Życzę miłego czytania. :)
***
Springtrap
Doskonale pamiętam tamte dni.
Czas, gdy uśmiech i radość nieustannie
gościły na mojej twarzy. Dziś pozostał po nich jedynie sztuczny cień, który
wciąż wymuszam, nie chcąc okazać słabości.
Pamiętasz?
Dni, gdy wspólnie lśniliśmy na scenie
przed zachwyconym tłumem? I noce spędzane w swoich objęciach?
Wciąż czujesz?
Tą nieziemską przyjemność, która
towarzyszyła nam obojgu przy każdym zbliżeniu? Już zapomniałem, jak ciepły był
twój dotyk i jak pachniało twoje ciało. Zapomniałem głosu, który szeptał moje
imię i zapomniałem czułości, z jaką obejmowały mnie twoje ramiona.
Zapomniałeś…
Jak szczęśliwi byliśmy razem. Ile radości
wnosiła w moje życie sama twoja obecność.
Już nie czujesz…
Ciepła, ani mojego dotyku. Nie czujesz
nic, trwając w tej pustce z której nigdy się nie obudzisz.
Było tak cudownie. Było idealnie.
Nawet gdy zmuszeni byliśmy odejść w cień i
ustąpić miejsca nowym gwiazdom, nasze złote wspomnienia wciąż były w nas. Nieważny
był tamten wypadek, nie ważne było tamto dziecko. Nic się wtedy nie liczyło.
Aż odszedłeś…
W momencie, w którym cię zabrakło, coś we
mnie umarło. Jedyne dobro w moim zepsutym sercu, jakie udało ci się wydobyć,
zostało zniszczone w chwili, gdy ujrzałem twoje nieruchome ciało, skąpane w
dziecięcej krwi.
Umarłem wraz z tobą, mój kochany. Ale nie
odszedłem. Zostałem, by znaleźć tego, kto ci to zrobił. Znaleźć i sprawić, by
poczuł twój ból.
Mijały lata… a ja – samotny i zapomniany –
powoli zacząłem się rozpadać. Moje ciało nie było już w stanie co noc wysilać
się do ruchu i szukać mordercy, który mi ciebie odebrał.
W końcu dawna chwała zniknęła z ludzkich
umysłów. Odrzucili mnie. Nie przejęli się tym, że nie mogłem się poruszyć, że
cierpiałem katusze próbując wstać, że tak strasznie chciałem cię znów zobaczyć.
Przypomnieć sobie twój głos. Ponownie go
usłyszeć…
Każdy dzień wydawał się wiecznością, każda
sekunda samotności wbijała igły w mój umysł, pozbawiając mnie zmysłów.
Tak długo byłem tu sam…
Nie mam pojęcia, ile minęło czasu, nim
pojawił się w tym małym, nieużywanym od dawna pomieszczeniu.
Od razu go rozpoznałem. Fioletowy mundur i
niepokojący uśmieszek. Był tym, który popełnił ten straszny czyn.
Dałbym wszystko, by moje ciało mogło się w
tamtej chwili poruszyć. Wszystko, by móc zemścić się za to, co uczynił.
Widziałem, że nęka go szaleństwo. Że duchy
przeszłości nie dają mu spać, a sumienie odbiera resztki świadomości.
Wtedy właśnie zaczął ich wołać. Po kolei
przychodzili, a on rozczłonkowywał animatroniczne ciała bez najmniejszego
trudu. Robił im dokładnie to, co dawniej zrobił z tobą.
Wściekłość we mnie wrzała, ale wciąż
jedyne co mogłem, to przyglądać się całemu zajściu.
Dzieci, które pozbawił życia twoimi
rękami, nie pozostały głuche na mój gniew i pomogły mi wprowadzić go w pułapkę.
Dawny ja umarł, gdy sprężyny i mechanizmy
zmiażdżyły jego kości.
Stałem się Springtrapem. Pułapką idealną,
która uwięziła nie tylko ciało, ale i ducha tego mężczyzny.
Został przy mnie, podobnie jak jego krew i
gnijące szczątki.
Trwaliśmy tak przez całe trzydzieści lat,
obaj bliscy szaleństwa. Jego dusza nie chciała mnie odstąpić. Był uwięziony.
Zupełnie jak ja.